Paweł „Szlendi” Szlendak o granicach komfortu i odwagi w Targach Kielce
Konstrukcja szałasu, budowa podgrzewanego łóżka z kamieni, umiejętność wykorzystania paproci jako izolacji – te same zasady, inne krajobrazy. Okazuje się, że jeżeli coś działa w Polsce, zwykle zadziała też na innych kontynentach.
- Granice komfortu zaczynają się tam, gdzie kończy się piknik - Szlendi przypomina, że większość ludzi zna survival tylko z filmów i książek. Mało kto naprawdę gotował wodę z rzeki nad ogniskiem, spał w lesie zimą czy rozpalał ogień w ulewie. Tymczasem to właśnie praktyka, a nie teoria, decyduje o tym, czy poradzimy sobie w sytuacji kryzysowej. - Prosty patent – długie ognisko z trzech klocków drewna, które pali się całą noc – potrafi dać ciepło, cztery klocki ustawione jak czteropak piwa dadzą możliwość gotowania i poczucie bezpieczeństwa. Trzeba jednak najpierw wyjść z domu i spróbować zanim pojedzie się do lasu - przestrzega.
Polskie lasy mają jeszcze jedną przewagę: są relatywnie bezpieczne. Ziemia grozi hipotermią, ale nie roi się od jadowitych węży, skolopendr czy trujących palm, jak w tropikach. To idealne środowisko, by popełniać błędy i uczyć się na nich, zanim człowiek trafi w miejsca, gdzie niewielka rana czy źle postawione legowisko mogą skończyć się poważnym zakażeniem. Każdy trening – od wiązania lin z kory, przez oprawianie zwierzyny, po techniki ogniowe – buduje coś ważniejszego niż same umiejętności: pewność, że w trudnych warunkach nie sparaliżuje nas strach.
Odpowiedź na pytanie, czy polskie lasy dają możliwość „wytrenowania” sobie prawdziwej wiedzy o przetrwaniu, brzmi: tak, pod jednym warunkiem – że przestajemy być biernymi widzami. Szlendak jasno pokazuje, że dzicz zaczyna się nie tyle za miastem, co w naszej głowie. - Dopiero gdy przekroczymy własne granice wygody, rozpalimy ogień w deszczu, zbudujemy pierwszy szałas i napijemy się przegotowanej wody z potoku, odkrywamy, gdzie naprawdę leżą granice odwagi. I że polski las potrafi je znakomicie przesunąć - mówił.
Wykład Pawła „Szlendiego” Szlendaka podczas Festiwalu Wędkarskiego w Targach Kielce przyciągnął wielu zainteresowanych survivalem widzów, kolejnych porad udzielał przez dwa dni na stoisku Partyzantów Lubelszczyzny.