Aktualności
Minister Miłosz Motyka: Polska wie, czego chce. Atom i OZE fundamentem nowego miksu energetycznego
W Targach Kielce, podczas Nowa Energia Regionalne Forum Ekonomiczne Kielce 2025, odbył się panel „Polska strategia energetyczna – jaki udział źródeł tradycyjnych, jaki zielonej energii: wiatr, słońce i inne, a jaki energii atomowej?”. Obok ministra energii Miłosza Motyki zasiedli przedstawiciele biznesu i organizacji branżowych: Kamil Suchański, przewodniczący rady nadzorczej Ekobox, Krzysztof Jamróz, wiceprezes ZPUE, prof. Mirosław Malinowski z Chemar Rurociągi oraz Maciej Drozd, dyrektor ds. regulacji w Polskiej Izbie Magazynowania Energii i Elektromobilności. Dyskusja szybko przeszła z publicystycznych ogólników do konkretów: miksu, kosztów, sieci i bezpieczeństwa.
Minister Miłosz Motyka zaczął od mocnego stwierdzenia, że Polska wie, czego chce w zakresie miksu energetycznego. W długim horyzoncie czasowym za podstawę systemu ma odpowiadać energetyka jądrowa, ściśle współpracująca z OZE – morskimi farmami wiatrowymi, rozwijającą się energetyką wiatrową na lądzie oraz fotowoltaiką. Do około 2050 r. rolę paliwa przejściowego ma pełnić gaz, lecz równolegle – jak zaznaczył – będzie rosła rola magazynów energii, które pozwolą integrować coraz większy wolumen niestabilnych źródeł.
Minister Miłosz Motyka przypomniał, że jeszcze kilkanaście lat temu trudno było sobie wyobrazić skalę rozwoju energetyki prosumenckiej obserwowaną w Polsce dziś. Boom fotowoltaiczny i spadające koszty technologii mają być dowodem, że transformacja dokonuje się przede wszystkim dlatego, że jest ekonomicznie opłacalna, a nie tylko regulacyjnie wymuszona. – Nie zainstalowaliśmy paneli na dachach dlatego, że spodobały nam się cele klimatyczne Brukseli, ale dlatego, że to się po prostu opłaca – podkreślał minister.
Pytany o wpływ „lobby węglowego” na tempo zmian, szef resortu energetyki unikał prostych opozycji. Wskazał, że problemem nie jest siła lobby, lecz struktura mocy w systemie – w dniach o niskiej generacji z OZE wciąż potrzebne są dyspozycyjne bloki węglowe. Jednocześnie zauważył, że w Europie nowych bloków węglowych się już nie buduje, a kluczowym wyzwaniem nie jest dziś sama moc zainstalowana, lecz społeczny wymiar transformacji. Programy dobrowolnych odejść, wykorzystanie kompetencji pracowników elektrowni i kopalń oraz uniknięcie scenariusza „drugiego Wałbrzycha” – to, w jego ocenie, warunek powodzenia zmian w takich regionach jak Śląsk, Turów czy Bełchatów.
Z perspektywy biznesu obraz nie jest jednak tak optymistyczny, jeśli chodzi o podstawową infrastrukturę. – Jako kraj jesteśmy mocno zapóźnieni, jeśli chodzi o inwestycje w sieci przesyłowe i dystrybucyjne – oceniał Krzysztof Jamróz z ZPUE. Przypomniał, że znaczna część linii napowietrznych ma dziś ponad 60 lat, a skutki wieloletnich zaniedbań widać przy każdym większym załamaniu pogody. – Skala inwestycji tak naprawdę dopiero się zaczęła. My dopiero w tym roku odczuwamy realny wzrost zamówień na urządzenia do dystrybucji energii – mówił. Jak podkreślił, bez modernizacji sieci i integracji OZE nie ma szans ani na tańszą energię, ani na trwałe bezpieczeństwo energetyczne.
Magazynowanie energii przedstawiono na panelu jako jeden z kluczowych elementów nowego systemu. Maciej Drozd przypomniał, że w 2024 r. do dyspozycji systemu było zaledwie 25 MW mocy w magazynach energii, podczas gdy na lata 30. planuje się ponad 30 GW. – To wzrost, którego nie ma w żadnym innym segmencie – podkreślał, akcentując, że magazyny nie konkurują z OZE, lecz je uzupełniają, umożliwiając bilansowanie nadwyżek i zapewnienie stabilności sieci. Zwrócił też uwagę na rosnące znaczenie zielonej energii dla konkurencyjności gospodarki, która coraz częściej zależy od możliwości wykorzystania energii o niskim śladzie węglowym.
Przedstawiciel branży magazynowej skrytykował jednak proponowane zmiany w rynku mocy, w których magazyny – ze względu na niski „współczynnik dyspozycyjności” – są zepchnięte na margines wobec bloków gazowych i węglowych. W odpowiedzi minister Miłosz Motyka zaznaczył, że rynek mocy był od początku mechanizmem przejściowym, projektowanym dla jednostek dyspozycyjnych, a nie docelowym systemem wsparcia dla wszystkich technologii. Zadeklarował, że rozwój magazynów powinien być wspierany poprzez regulacje, programy Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i zmiany w prawie budowlanym, a niekoniecznie poprzez rynek mocy.
Szef resortu energii wykorzystał ten wątek, by przestrzec przed zbyt łatwymi obietnicami obniżek opłat związanych z przesyłem i infrastrukturą. – Pieniądze na sieci nie biorą się ani z drzewa, ani z banku – mówił, wskazując, że ograniczanie przychodów operatorów musi oznaczać mniejszy poziom inwestycji. Zdaniem ministra Miłosza Motyki kluczem jest takie ukształtowanie systemu, by równocześnie obniżać ceny energii dla odbiorców i utrzymać wieloletni program modernizacji sieci, który ma sięgnąć około 100 mld zł do 2030 r.
Kamil Suchański zwrócił uwagę na jeszcze jeden wymiar transformacji – skalę i tempo potrzebnych zmian. Polska wytwarza dziś niespełna 170 TWh energii rocznie. Zastąpienie ropy w sektorze transportu wymagałoby – jak szacował – dodatkowych ok. 300 TWh energii elektrycznej, a odejście od gazu mogłoby oznaczać konieczność wygenerowania kolejnych 200 TWh. – Nasze sieci przesyłowe, których podstawowy szkielet liczy sobie często 60 lat, muszą być przygotowane na przepuszczenie ponad dwukrotnie większego wolumenu energii niż dziś – mówił.
Kamil Suchański przypomniał również, że bezpieczeństwo energetyczne to nie tylko kwestia mocy i sieci, ale także surowców. Polska dysponuje jedynie ułamkiem własnych zasobów ropy i ograniczonymi zasobami gazu, podczas gdy energia z wiatru i słońca jest – po zainstalowaniu odpowiedniej infrastruktury – niezależna od importu. W tym kontekście przywołał także doświadczenia Ukrainy, gdzie system elektroenergetyczny utrzymuje się dzięki temu, że elektrownie jądrowe nie stały się głównym celem agresora, oraz znaczenie rozproszonej generacji dla odporności państwa w sytuacjach kryzysowych.
Z Kielc płynie więc dość spójny przekaz: polska transformacja energetyczna ma opierać się na silnym komponencie jądrowym, dynamicznie rosnącej roli OZE i magazynów energii, przy jednoczesnej, stopniowej ewolucji roli węgla i gazu.